Choć istnieje wiele metod terapii, które można z powodzeniem stosować w leczeniu zaburzeń odżywiania, zazwyczaj szpitale i różne ośrodki proponują którąś z następujących: poznawczo-behawioralną, systemową i psychodynamiczną. Pierwsze dwie już omówiliśmy, dlatego dziś na warsztat weźmiemy tę ostatnią. Jak przebiega, jaka jest jej skuteczność i jakie stoją za nią idee?
TEKST ALEKSANDRA FRYDRYSIAK
W nurcie psychodynamicznym wierzy się, że zaabsorbowanie masą ciała i jedzeniem może być przejawem podstawowych zaburzeń w koncepcji Ja chorych. Anoreksji przypisuje się leżące u jej podłoża poczucie bezwartościowości, bezsilności i nieskuteczności. Może to być wynik zaburzonej relacji między matką a niemowlęciem, które wychowuje ona zgodnie z własnymi potrzebami, a nie dziecka. Anoreksja stanowi później próbę zyskania podziwu i potwierdzenia własnej wartości.
Poprzez objawy próbuje uzyskać status kogoś wyjątkowego, umocnić swoje prawdziwe „Ja” i jednocześnie porzucić to fałszywe, kształtowane przez oczekiwania rodziców. Stanowi to także obronę przed własnymi potrzebami, które są widziane jako chciwość i pożądanie oraz próbę radzenia sobie z niechcianymi emocjami poprzez przerzucenie ich na innych. Jest to również widziane jako rozpaczliwe wołanie o pomoc i prośba o zwrócenie uwagi rodziców, którzy pozostają zaabsorbowani sobą.
Innym często zauważanym schematem jest relacja anorektycznej córki z ojcem, który okazuje ciepło i troskę w sposób powierzchowny. Zazwyczaj odmawia ich w momentach, kiedy rzeczywiście są córce potrzebne. Można także zauważyć, że oboje rodzice przeżywający problemy we własnej relacji, szukają wsparcia emocjonalnego u własnego dziecka. Traktują córkę jako obiekt, którego można użyć do odzwierciedlenia i potwierdzenia własnej wartości, jednocześnie odmawiając jej poczucia autonomii.
Dziecko staje się pozbawione nadziei, że ktoś może być na tyle bezinteresowny, by porzucić zaabsorbowanie własnymi potrzebami, zaspokoić jego potrzebę ukojenia i potwierdzenia. Poprzez objawy próbuje uzyskać status kogoś wyjątkowego, umocnić swoje prawdziwe „Ja” i jednocześnie porzucić to fałszywe, kształtowane przez oczekiwania rodziców. Stanowi to także obronę przed własnymi potrzebami, które są widziane jako chciwość i pożądanie. A także próbę radzenia sobie z niechcianymi emocjami poprzez przerzucenie ich na innych. Jest to również widziane jako rozpaczliwe wołanie o pomoc i prośba o zwrócenie uwagi rodziców, którzy pozostają zaabsorbowani sobą.
W przypadku bulimii uważa się, że przyjmowanie jedzenia stanowi wyraz pragnienia zespolenia z matką. Późniejsze pozbywanie się go z organizmu to próba oddzielenia się od niej i zyskania autonomii. W rodzinach bulimicznych można także dostrzec wzorzec, według którego rodzice projektują niepożądane cechy na dziecko, niejako „magazynując” w nim wszystko, co uważane jest przez nich za złe.
Leczenie zaburzeń odżywiania z użyciem tego paradygmatu polega na działaniu dwutorowym, tj. łączeniu długotrwałej indywidualnej dynamicznej terapii z innymi terapiami lub metodami mającymi sprawić, że pacjentka zacznie jeść i przybierać na wadze. Psychoterapia dynamiczna skupia się głównie na rozwiązaniu problemu podstawowych zaburzeń Ja. Może trwać wiele lat i być okupiona znacznym wysiłkiem. W trakcie jej trwania mogą być zalecane także okresy hospitalizacji. Dobra jest więc dla osób, które uważają, że ich zaburzenia są przejawem głębszych problemów i nie chcą skupiać swojego leczenia wyłącznie na obserwowalnych objawach, tak jak to się dzieje, np. w przypadku terapii behawioralnej.
Terapia psychodynamiczna stanowi dobre uzupełnienie innych metod – kiedy inne systemy skupiają się na krótkoterminowym przyniesieniu szybkiej ulgi. Terapia natomiast powoli oddziałuje na głębokie, nierozwiązane problemy z własną tożsamością, potrzebami czy relacjami z innymi, które mogą leżeć u podłoża zaburzenia odżywiania lub wpływać na jego nawracanie. Część pacjentek bulimicznych może cierpieć dodatkowo na zaburzenia osobowości z pogranicza i w tym wypadku odniesie znaczną korzyść z tej formy długoterminowej terapii.
Jeśli chodzi o skuteczność leczenia psychodynamicznego, doniesienia z badań wciąż są skąpe w dziedzinie zaburzeń odżywiania, przez co nie można wyciągnąć jednoznacznych wniosków. Ponieważ oddziaływania terapeutyczne w psychoterapii psychodynamicznej nie skupiają się wyłącznie na „tu i teraz”, można przewidywać, że najlepiej zadziała u ludzi, u których zaburzenia jedzenia wynikają z trudnej przeszłości wymagającej przepracowania, np. w przypadku kobiet, u których zaburzenie jest skutkiem molestowania w dzieciństwie.
Terapia może pomóc w zniesieniu objawów poprzez oddziaływanie na leżące u ich podłoża problemy. Dlatego zalecana jest raczej osobom, które mimo objawów nie są w stanie zagrożenia życia i są w stanie zaangażować się w tak długofalową terapię. Jednak Fairburn i in. donoszą że krótkoterminowa terapia psychodynamiczna jest równie efektywna, co terapia poznawczo-behawioralna w leczeniu specyficznych symptomów bulimicznych, jak np. wywoływanie wymiotów. Na potwierdzenie tych wniosków wymagane są jednak badania skupiające się na długoterminowych oddziaływaniach.
Terapia psychodynamiczna stanowi dobre uzupełnienie innych metod – kiedy inne systemy skupiają się na krótkoterminowym przyniesieniu szybkiej ulgi, ona powoli oddziałuje na głębokie, nierozwiązane problemy z własną tożsamością, potrzebami czy relacjami z innymi, które mogą leżeć u podłoża zaburzenia odżywiania lub wpływać na jego nawracanie.
Terapia będzie mniej skuteczna u osób, których zaburzenia wynikają z patologicznego funkcjonowania całego systemu rodzinnego. Tutaj lepiej sprawdzi się paradygmat systemowy. Także u chorych, którzy potrzebują szybkiego zniesienia przykrych objawów, by móc pracować nad leżącymi u ich podłoża mechanizmami, lepsze będą metody behawioralne. Niektórzy chorzy na zaburzenia odżywiania potrzebują interpersonalnego „wstrząśnięcia” i relacji pełnej dramatyzmu, która zaowocuje czymś nowym w ich życiu. Tacy pacjenci mogą się poczuć zawiedzeni, korzystając z „czystej” psychoterapii psychodynamicznej. W tej terapii terapeuta jest jedynie uproszczonym lustrem dla pacjenta i nie wnosi nowego materiału na sesje, a relacja choć silna, jest mocno analityczna i ma jasne granice.
Terapeuta psychodynamiczny unika zbyt częstych interpretacji i dawania rad, a duża część sesji skupia się na empatycznym i uważnym słuchaniu tego, co pacjent ma do przekazania. Pełni on bardziej rolę obserwatora niż dyrektywnego przewodnika. Dla niektórych może być frustrujące. Pocieszające jest to, że dobry terapeuta nawet w ramach teorii potrafi zachować elastyczność i dostosować się do indywidualnych pacjentów i ich potrzeb.
Należy pamiętać, że każda terapia jest lepsza niż jej brak. Nawet jeśli leczenie psychologiczne nie doprowadzi do wyleczenia za pierwszym podejściem, często pozwala polepszyć jakość życia i zmniejszyć objawy. Żadne badania dotyczące skuteczności nie są w stanie powiedzieć, czy dany typ terapii sprawdzi się akurat u nas. Każdy z nas jest wielką indywidualnością i każdy musi przejść ciężką drogę prób i błędów, by uzyskać zamierzony efekt.
Bądź na bieżąco i dołącz do newslettera!