W dobie pędu za pracą, ciągłych deadline’ów i wiecznych spóźnień na ważne spotkania, odczuwanie stresu jest zjawiskiem powszechnym, a nawet – naturalnym. Stres tak bardzo wpisał się w repertuar naszych codziennych czynności, że trudno jest nam wyobrazić sobie bez niego życie.
Żyjemy w nieustannym natłoku spraw i obowiązków, myśląc o tym, co będzie w przyszłości. Zupełnie jakby tu i teraz nie miało znaczenia. Nie zastanawiamy się często, co czujemy, myślimy. Tracimy kontakt z naszym ciałem, które staje się dla nas narzędziem do wykonywania codziennych czynności. To jednak, że nie wiemy, jak często nasz organizm odczuwa stres, nie oznacza, że ominą nas jego negatywne konsekwencje.
TEKST AGNIESZKA LATUS
Przewlekły i zbyt intensywny stres sprawia, że w organizmie wydziela się wysoki poziom kortyzolu – hormonu stresu. Obniża on poziom odporności, zwiększając podatność na infekcje i rozwijając stan zapalny. Przez jego przewlekłe działanie gromadzi się tkanka tłuszczowa, a apetyt wzrasta. Rozwija się otyłość brzuszna, insuliooporność, hiperglikemia (nadmierny poziom cukru we krwi) oraz hiperlipidemia (zaburzenia w stężeniu lipidów we krwi związane min. ze zwiększonym poziomem cholesterolu). Te wszystkie objawy stwarzają idealne warunki do powstania cukrzycy typu II.
Zwiększa się również ryzyko nadciśnienia tętniczego. Do tego wszystkiego obniża się poziom serotoniny i dopaminy, a radość z życia ulatuje w zabójczym tempie. Nadmierny stres ma negatywny wpływ właściwe na każdą chorobę. Co ważne, jego niekorzystne następstwa nie ominą nas, nawet jeśli na naszych talerzach gości dużo warzyw i nieprzetworzonych produktów (np. naleśniki własnej roboty albo gołąbki babci), a aktywność fizyczna nie jest nam obca.
Otrzymujemy diagnozę. Okazuje się, że dopadła nas choroba przewlekła i musimy zmienić w radykalny sposób tryb życia. Wychodzimy z gabinetu lekarskiego z listą nakazów i zakazów, co możemy jeść, a czego pod żadnym pozorem nie, co robić, czego nie robić, jakie leki musimy brać i o której godzinie. Jesteśmy przytłoczeni ogromem informacji, ale strach przed negatywnymi konsekwencjami niestosowania zaleceń sprawia, że musimy się jakoś zebrać i walczyć z chorobą.
Bo potrzeba walki rodzi ogromny stres, uczucie ciągłego zagrożenia. Poczucie, że musimy zrobić wszystko, by wyzdrowieć, nakłada na nas ogromny ciężar i odpowiedzialność. Tym samym mimo szczerych starań, nie poczujemy się lepiej, a to może wywołać frustrację i poczucie beznadziei, nakręcając błędne koło stresu.
Częste wizyty w szpitalu, przychodniach, konieczność przyjmowania leków, które mają różne skutki uboczne. I znów stres wzrasta. Wszystko razem to bomba kortyzolu, której wybuch pogłębia objawy choroby.
Myślisz teraz: “To moja wina, że jestem chory?”, “Dosyć, że mam problemy z regularnym braniem leków i stosowaniem diety, to jeszcze sobie dokładam stresem…” Spokojnie. Jest wiele innych czynników, które dokładają ważną cegiełkę w powstawaniu chorób. I w większości nie da się jednoznacznie ocenić, która jest najważniejsza. Nie wszystko jest zależne od nas. Na to jednak ile w naszym życiu jest stresu i jak sobie z nim radzimy- mamy wpływ. Jeśli do dzisiaj tego nie wiedziałeś/łaś- ok. Nie jesteś w tym osamotniony/a. Teraz już wiesz.
Pytanie co z tym zrobisz?
Bądź na bieżąco i dołącz do newslettera!