„Samotność to taka straszna trwoga„. Tak śpiewał Ryszard Riedel. Samotność to przyczyna smutku, izolacji, cierpienia. Samotność jest czymś, czego każdy człowiek, niezależnie od wieku chce uniknąć. Stara się poznawać nowych ludzi, odwiedzać ciekawe miejsca, zapisywać się na dodatkowe zajęcia. Innymi słowy robi wszystko, żeby uniknąć samotności. Co jeśli jednak pozostajemy z sami z samotnością? Czy to tylko językowa gra czy autentyczny ból? A co jeśli pozostajemy z anoreksją i samotnością? Wtedy pojawia się ryzyko, że jedynym przyjacielem zostaje choroba.
TEKST: AGNIESZKA GUT
Każda choroba może powodować cierpienie. Często wiąże się to z bólem fizycznym, dolegliwościami somatycznymi i rozmaitymi problemami. Człowiek w chorobie potrzebuje wsparcia, którym staje się najbliższa rodzina, przyjaciele, znajomi. Wsparcie staje się zasobem, pewnego rodzaju „buforem” bezpieczeństwa przed negatywnymi konsekwencjami choroby. Będąc z bliskimi nam osobami nie czujemy się osamotnieni, mamy poczucie, że życie do czegoś zmierza, że warto o nie walczyć i nie wolno się poddawać. Drugi człowiek jest czasami bardziej pomocny niż niejedna dawka leku. Zwłaszcza w chorobach, na których nie ma skutecznej tabletki, między innymi w anoreksji.
W świecie filozofów anoreksja byłaby ciekawym tematem do refleksji, ponieważ można by było się zastanawiać czy jest to choroba duszy czy ciała? Dla osób twardo stąpających po ziemi, niewątpliwie byłaby to choroba ciała. Obiektywne wskaźniki, waga, BMI, norma. Lecząc ciało – wyleczymy duszę. Jednak ten wzór nie jest taki prosty, ponieważ znane są przypadki, kiedy pozornie wyleczona osoba, uzyskująca jedynie prawidłową wagę z biegiem czasu zostaje jeszcze bardziej ogarnięta sidłami choroby, co często kończy się tragicznie. Dlaczego tak się dzieje? Nie ma jednej odpowiedzi. Jednak jedną z nich jest fakt, że osoby chorujące na anoreksję są bardzo samotne. Brakuje im wsparcia, przede wszystkim ze strony przyjaciół, znajomych, rówieśników. Często zostają odrzucane ze względu na swoją „inność”, za swoją odmienność, za to, że nie wpisują się w kanony dominującego na dany moment świata. Zostają odrzucane ze względu na chorobę. Chorobę, która ciekawi, u niektórych powoduje niesmak, a u jeszcze innych litość. Z różnych powodów osoby chorujące na anoreksję zostają odrzucane przez innych, gdy tak naprawdę być może prawdziwa przyjaźń lub nowe znajomości byłyby małymi krokami w drodze do zdrowia.
Warto zatem postawić sobie pytanie – co sprawia, że osoby chorujące na anoreksję bardzo często budzą w innych ludziach dystans i wycofanie? Być może sprawiają one wrażenie chłodnych, powściągliwych, niedostępnych. Czasami ma się wrażenie, że odrzucają one pomoc i troskę. Jednak warto się zastanowić czy pod tym ochronnym „pancerzem” nie kryje się przerażona istota potrzebująca pomocy. Pomocą nie zawsze jest jedzenie, choć jest ono ważnym elementem zdrowienia. Czasami jednak bardziej „lecznicza” staje się normalna rozmowa, o czymkolwiek innym niż o wadze, ciele, chorobie.
Porozmawiajmy o czymś neutralnym, zwróćmy uwagę na nowe plotki w gazetach, pokażmy nowe trendy w sklepach odzieżowych, wybierzmy wspólnie ulubiony kolor do potencjalnego mieszkania. Albo jeszcze inaczej – narysujmy wymarzony dzień z przyszłości, zróbmy niecodzienny makijaż, albo pożartujmy. Innymi słowy potraktujmy temat choroby jako chwilowo obcy. Odetnijmy chorobę od osoby, bo przecież człowiek „nie jest” chorobą ale „ma” chorobę. Nie bójmy się rozmawiać, próbujmy małymi krokami zbliżać się do osób chorujących, dodając im ciepła i wsparcia, jakiego potrzebuje każdy człowiek. Nie bójmy się, anoreksją trudno jest się zarazić, a czasami uścisk ręki albo objęcie przyjaciela jest bardziej cenne niż może się z pozoru wydawać.
Bądź na bieżąco i dołącz do newslettera!