„Rodzice stanowią integralną część terapii dzieci w każdej chorobie,
jaka może wam przyjść do głowy.
Dlaczego zatem w wypadku zaburzeń odżywiania miałoby być inaczej”?
(Lock, Le Grange, 2006)
TEKST: KAROLINA KWARCIŃSKA
Można śmiało powiedzieć, że to choroba przyprowadziła rodzica do waszego gabinetu. I mimo że ani ona nie jest z tego zadowolona (w końcu będziecie chcieli ją usunąć), ani rodzic (który widzi was po raz pierwszy, a ma opowiedzieć o wielu, często bolesnych i trudnych kwestiach), to gdyby nie ona, prawdopodobnie nigdy byście się ze sobą nie spotkali.
Kiedy rodzic siada przed wami w fotelu, siadają obok wszystkie jego historie, myśli, przekonania i obawy, których nie może tak po prostu, przechodząc przez drzwi, zostawić w korytarzu. Dla rodzica to moment pełen napięcia, w którym mogą dojść do głosu krążące wokół lęki i emocje. Rozejrzyjcie się uważnie, a zobaczycie: strach przed oceną – „może się dowiem, że to moja wina”, „pomyśli, że jestem złą matką”; niepokój o życie dziecka – „tak się boję, że zaraz trafi do szpitala”, „ona nie ma już siły wstawać, co będzie, jak któregoś dnia się nie obudzi”; potężną złość – „jakbym teraz miała mało kłopotów na głowie”, „niech jej pani powie, że ma się przestać wygłupiać i zacznie po prostu jeść”; głęboki smutek – „dlaczego ona to sobie robi?”, „nie mogę na to patrzeć, przecież to moje dziecko”; czy frustrację – „ile to będzie trwało?”, „czy ta terapia przyniesie w ogóle jakieś efekty?”.
Z każdym z tych głosów możecie porozmawiać. Wysłuchane, przestają być takie głośne i natarczywe. A wówczas przychodzi dobry moment, by pomyśleć o wspólnym celu. Tak naprawdę oboje chcecie pomóc, wystarczy, tylko i aż, że obdarzycie się pewnym zaufaniem. Wy uznacie, że siedzący przed wami rodzic ma wystarczające zasoby, żeby sprostać zadaniu, a rodzic, że cała wasza wiedza i doświadczenie staną się ważnym narzędziem w procesie leczenia. Przytrzymajcie pokusy szukania w rodzicach winnych choroby dziecka, pytanie o przyczyny nie jest na tym etapie najważniejsze, a może nastawić was przeciwko sobie, dystansować, oddalać od procesu leczenia. Nie wchodźcie również w rolę „lepszego rodzica”. To rodzice są rodzicami, nawet jeżeli muszą sami odnaleźć się w nowej sytuacji i nie zawsze zrobią wszystko jak należy, to w większości przypadków naprawdę zależy im na swoim dziecku.
Pamiętajcie, że do zrozumieniu tego, co się dzieje z dzieckiem, rodzice potrzebują trochę czasu. Wielu spośród nich nie wie zbyt wiele na temat zaburzeń odżywiania, potrzebują edukacji – przychodzą do specjalisty po informacje, czym one są, jakie zmiany fizyczne i psychiczne powodują, jakie mogą być tego konsekwencje. Inni rodzice przychodzą z nadzieją, że to może jeszcze nie „to”, może to tylko chwilowa moda na odchudzanie, a nie anoreksja, czy bulimia, może przejdzie samo. Inni przeczytali już bardzo wiele, ale w głowie mają głównie chaos, potrzebują ukierunkowania, co teraz robić, od kogo zacząć, w jakiej kolejności. Jeszcze inni odczuwają rodzaj konfliktu, chcą z jednej strony, by ich dziecko osiągało wyniki np. w nauce, czy w sporcie, szczególnie jeżeli mają porównanie z rówieśnikami „którym na niczym nie zależy”, a jednocześnie widzą, że ta sama determinacja, którą tak cenią, prowadzi do głodówek, ekstremalnie intensywnych ćwiczeń fizycznych i wyniszczania organizmu. Mimo prowadzonych rozmów, ich dzieci nie chcą ani się zatrzymać, ani zwolnić tempa. Jeszcze inni rodzice są zdezorientowani albo zrozpaczeni – nie poznają swojej córki lub syna. Nigdy wcześniej nie było w domu tylu awantur, wzajemnych wyzwisk, trzaskania i zamykania drzwi od pokoju. To przecież kiedyś było takie miłe i spokojne dziecko.
Rodzice muszą się nauczyć nowego funkcjonowania w domu, a wprowadzanie zmian jest procesem, w którym gotowość musi spotkać się z odwagą do zmierzenia się z tematem i cierpliwością do testowania nowych sposobów radzenia sobie z chorobą. Nie wszystko w tych procesach będzie szło gładko i bezproblemowo, znów pojawią się emocje: rezygnacja, frustracja, zaskoczenie, rozczarowanie, czy złość.
Każdy w tym procesie ma soją rolę – wy jako specjaliści pracujecie w gabinecie, rodzic pracuje w domu.
To w domu będzie poszerzana dieta, testowane nowe nawyki, wprowadzana regularność, czy wychodzenie poza plan i schemat. Wspólne spotkania w gabinecie będą służyły analizowaniu sytuacji, sprawdzaniu rozwiązań lub korekt, jeżeli to, co zostało wprowadzone nie sprawdza się i wymaga zmiany. Najtrudniejszy jest zawsze początek. Wspólne spotkania pomogą również rodzicom nie poddawać się, szczególnie, gdy będzie im zależało, aby dziecko zaczęło jeść i wróciło do zdrowia, a ono z determinacją będzie dążyło do tracenia wagi i ukrywania prawdy. Jeśli w takich momentach nie będziecie wzmacniać rodzica, a on się podda, wygrają zaburzenia odżywiania. Dziecko zostanie samo, a chorobie bardzo zależy na tym, aby je mieć na wyłączność.
Miejcie to w pamięci, gdy kolejny rodzic usiądzie przed wami na fotelu…
Bibliografia:
Chrząstowski, Sz., de Barbaro, B. (2011). Postmodernistyczne inspiracje w psychoterapii. Kraków: WUJ.
Józefik, B. (2006). Relacje rodzinne w anoreksji i bulimii psychicznej. Kraków: Znak.
Lock, J., Le Grange, D. (2006). Twoje dziecko i zaburzenia odżywiania. Jak mu pomóc? Kraków: Znak
Więcej przykładów i pomocnych rozwiązań zaprezentujemy w szkoleniu w całości poświęconemu współpracy z rodzicami. Jeśli zaciekawił Cię temat lub znasz go doskonale, ale potrzebujesz więcej wiedzy i praktyki w tym obszarze, spotkajmy się 21 października o g. 9.00.
Bądź na bieżąco i dołącz do newslettera!