O licznych przyczynach nadwagi i otyłości, cz. I.

Wbrew zdroworozsądkowym poglądom, otyłość nie jest wyłącznie wynikiem słabej woli. Społeczeństwo w dużej mierze nie akceptuje osób z nadwagą, chętnie je piętnuje, posądza o brak samokontroli i łakomstwo. Jednak mało kto wie, że tak duże uproszczenie skomplikowanej etiologii problemu jest krzywdzące nie tylko w sensie etycznym, ale ma także realny wpływ na utrzymywanie się nadwagi. 

Podczas poszukiwania w Internecie naukowych źródeł do tego artykułu uderzyło mnie to, że nawet Google Scholar zdaje się potwierdzać brak zainteresowania skomplikowaną i różnorodną genezą otyłości. Po wpisaniu różnych fraz dotyczących omawianego tematu, np. „przyczyny otyłości”, wyszukiwarka znajdowała mnóstwo artykułów o tym, czego przyczyną jest otyłość i jak bardzo zgubne ma skutki, często pomijając artykuły o etiologii samej nadwagi.

Jak widać, nawet środowisko naukowe ulega presji społecznej na walkę z otyłością poprzez prezentację jej straszliwych konsekwencji. Na myśl mimowolnie nasuwają się kampanie społeczne dotyczące uzależnień, wykorzystujące taktykę strachu. Ma się wrażenie, że niektórzy wierzą, iż to samo jest dobrym pomysłem w przypadku osób z nadmierną wagą ciała, tak jakby straszenie zawałami serca i przedwczesną śmiercią w jakiś sposób likwidowało złożone mechanizmy u podstawy problemu. Niestety, zarówno w przypadku uzależnień, jak i otyłości, nie wystarczy zakrzyknąć: „przestań, bo umrzesz!”

Grupa czynników powodujących lub przyczyniających się do powstania czy utrzymywania się nadwagi jest tak szeroka, że właściwie obejmuje cztery zasadnicze kategorie: czynniki biologiczne, społeczne, środowiskowe i psychologiczne. Ponieważ tematyka ta jest na tyle obszerna, że można by o tym napisać całkiem grubą książkę, przyjrzymy się tylko najważniejszym i najpopularniejszym przyczynom otyłości.

Jedną z determinant otyłości są predyspozycje genetyczne. Tak, geny grają tu rolę. I choć niektórzy chcieliby powiedzieć, że to „tania wymówka”, faktem pozostaje, że badania stwierdzają związek kilkunastu genów z otyłością. Przyjmuje się, że ok. 70-80% otyłości rodzinnej wynika ze specyficznego genetycznego układu. To oczywiście nie wyrok, tylko pewna dziedziczona cecha. Częściowo genetycznie są uwarunkowane także nasze upodobania smakowe czy skłonność do aktywności fizycznej. Takie genetyczne preferencje mogą wchodzi w interakcję ze środowiskiem i tworzyć złe nawyki żywieniowe.

Różne zmiany w ciągu ostatnich 30 lat doprowadziły do powstania tzw. „środowiska promującego otyłość”. W krajach rozwiniętych występują nadwyżki jedzenia, na które apetyt rozbudzają reklamy i kampanie marketingowe. W dodatku często jest ono złej jakości, przetworzone i wysoko kaloryczne. Prawdopodobnie tym, co powoduje otyłość u predysponowanych jednostek, jest nieograniczony dostęp do kalorii. Ta zależność może częściowo odpowiadać za wzrost otyłości w społeczeństwach rozwiniętych, gdzie podaż jedzenia jest większa niż popyt.

Hipotezy ewolucyjne zakładają, że w czasach głodu ludzie adaptują się, a kolejne pokolenia rodzą się z większą odpornością na ciężkie warunki i niedobór substancji odżywczych. Zużywają energię bardziej ekonomicznie i potrzebują mniej kalorii. Kiedy nagle pojawia się nieograniczony zapas jedzenia, takie jednostki doznają otyłości. Potwierdzono to w badaniach porównawczych wśród różnych kultur.

Świadczyć o tym może też obserwacja, że metabolizm u osób dotkniętych otyłością jest inny niż u osób szczupłych. Nawet po utracie wagi zużywają bardzo mało energii i potrzebują niewielu kalorii. Organizm dąży zawsze do homeostazy i wszelkie zmiany status quo powodują mocny opór. Stąd, im większa utrata masy u osób mocno otyłych, tym większy „efekt jojo”. Zazwyczaj optymalnie jest pozbyć się 5-7 kg, żeby poprawić swoją jakość życia, bez strachu o nagły powrót do wagi początkowej.

Mówiąc o metabolizmie, należy pamiętać, że wszelkie jego zmiany mogą być powodowane przez mnóstwo oddziaływań niezależnych od człowieka. Głównym źródłem zaburzeń metabolicznych są choroby – to tzw. otyłość wtórna, która stanowi ok. 10-20% wszystkich przypadków. Należy tutaj zaliczyć przede wszystkim zespół Cushinga, niedoczynność tarczycy czy zespół policystycznych jajników, a także uszkodzenia OUN i podwzgórza, hipogonadyzm, niedobór hormonu wzrostu, choroby trzustki czy wady chromosomalne i rzadkie zespoły uwarunkowane genetycznie (np. zespół Pradera-Willi czy zespół Lawrence’a-Moona).

Przykładowo niedoczynność tarczycy, czyli niedobór trójjodotyroniny, powoduje zmiany metabolizmu glukozy i lipidów, regulacji pobierania pokarmu oraz zmniejsza zużycie energii. Natomiast u osób z niedoborem hormonu wzrostu występuje zwiększenie tkanki tłuszczowej, głównie trzewnej, i zmniejszenie masy mięśniowej. Z kolei nawet tak niepozorna rzecz jak obniżenie stężenia testosteronu może zaburzać regulację gospodarki energetycznej.

Czasami trafiają się ignoranci, którzy twierdzą, że wszystko jest kwestią leczenia. Jeżeli ktoś cierpi na wzrost masy ciała przez jakąś chorobę, to widocznie ma źle dobrane leki. Stawianie sprawy w ten sposób jest niesamowicie krzywdzące dla osób, które i tak już muszą zmagać się z chorobą i jej negatywnym wpływem na funkcjonowanie fizyczne i społeczne. Dotknięty daną przypadłością człowiek zapewne odwiedził już mnóstwo lekarzy specjalistów, którzy znają się na dobieraniu leków lepiej niż przeciętny „ekspert” z ulicy. Raczej nie zdarzają się osoby, które umyślnie wybierają otyłość jako styl życia i każdy chętnie zmieniłby leki, gdyby to rozwiązywało problem.

Niestety, niektórych chorób nie da się wyleczyć. Mało tego, często nawet same leki mogą być przyczyną nadwagi. Otyłość polekowa bardzo często występuje w przypadku zażywania glikokortykosteroidów, estrogenów, progesteronu i nadmiernych dawek insuliny czy leków przeciwpadaczkowych. Także ludzie przyjmujący antydepresanty i neuroleptyki bardzo często skarżą się na nagły wzrost masy ciała, a manipulowanie dawką czy próba zmiany leku, może nieść znacznie większe zagrożenie dla pacjenta niż nadwaga.

Osoby z nadwagą doświadczające piętnowania i oskarżania odczuwają mnóstwo negatywnych uczuć. W związku z tym podejmują liczne wysiłki, by zrzucić dodatkowe kilogramy, czasami odchudzając się wręcz obsesyjnie. Często jednak okazuje się, że pomimo determinacji i rygoru wysiłki są nieskuteczne, a masa ciała stoi w miejscu lub szybko wraca do punktu wyjścia. To powoduje tylko frustrację, która wzmaga negatywne emocje, a człowiek trafia w pewną pułapkę psychologiczną, odczuwając ciągłą nieakceptację własnej osoby połączoną z bezsilnością. W efekcie nasilają się przykre przekonania o sobie i pogarsza się funkcjonowanie społeczne, co bardziej wrażliwe jednostki może prowadzić wprost do upadku.

Tak niewiele potrzeba, by kogoś zniszczyć – wystarczy złe słowo.

Tak niewiele potrzeba, by kogoś stworzyć – wystarczy odrobina wsparcia.

Aleksandra Frydrysiak

Bibliografia:

  • Devlin, M. J., Yanovski, S. Z., Wilson, G. T. (2000). Obesity: what mental health professionals need to know. American Journal of Psychiatry, 157(6), 854-866
  • Friedman, J.M. (2009). Causes and control of excess body fat. Nature, 459
  • Czerwińska, E., Walicka, M., Marcinkowska-Suchowierska, E. (2013). Otyłość – czy zawsze prosta? Postępy Nauk Medycznych, 26(4).
  • Bąk-Sosnowska, M. (2009). Między ciałem a umysłem. Otyłość i odchudzanie się w ujęciu integracyjnym. Kraków: Impuls.
  • Prentice, A. M., Hennig, B. J., Fulford, A. J. (2008). Evolutionary origins of the obesity epidemic: natural selection of thrifty genes or genetic drift following predation release? International journal of obesity, 32(11), 1607-1610.

Udostępnij:

Bądź na bieżąco i dołącz do newslettera!