Osoba cierpiąca na zaburzenia odżywiania przeżywa piekło, tłumiąc w sobie emocje, oszukując wszystkich wokół oraz samą siebie. Gdy rozpoczyna leczenie, niekiedy wbrew temu co czuje, często pojawiają się emocje, których wcześniej nigdy nie doznała. Za mną nie było inaczej, czułam się jak zaszczuty pies. Wisiałam zawieszona gdzieś między rzeczywistością, a światem stworzonym przez własne kłamstwa. Próby podjęcia leczenia, konfrontacje ze specjalistami oraz to, co dla mnie było najtrudniejsze – otwarcie się przez najbliższymi, powodowały ataki złości. Teraz, gdy już cały proces leczenia za mną, mogę z całym przekonaniem powiedzieć, że współżycie z osobą cierpiącą na zaburzenia odżywiania jest bardzo trudne.
TEKST: EMILIA
Artykuł oparty na prawdziwej historii.
Potrafiłam ranić najbliższych wyjątkowo okrutnie, nieczęsto nieświadomie. Poprzez serię wywiadów, które przeprowadziłam z osobami mi najbliższymi, pragnę przedstawić ich punkt widzenia. Opisać ich emocje oraz uczucia, abyśmy jako osoby zmagające się z zaburzeniami odżywiania, okazały więcej empatii dla najbliższych i starały się naprawić z nimi relacje. Pierwszą rozmowę przeprowadziłam ze swoim partnerem, który nadal jest klifem, w który trafiają najsilniejsze fale mojej złości i rozgoryczenia.
Jakie relacje Was wówczas łączyły?
Na początku byliśmy tylko znajomymi z pracy. Ponieważ jesteśmy z E. równolatkami, byliśmy na podobnym etapie życia, studiowaliśmy i pracowaliśmy, mieliśmy wspólne tematy do rozmów. Nasz związek rozwijał się właśnie wtedy, gdy jej dolegliwość wychodziła na jaw. Każdy etap jej choroby rozwijał naszą znajomość. A być może to moja obecność pomagała uporać się mojej dziewczynie z tymi wszystkimi około chorobowymi zdarzeniami, które było nam dane razem przeżyć.
Czy podejrzewałeś chorobę? Widziałeś oznaki anoreksji?
Praca jest to taki element naszego życia, którem poświęcamy dużo energii, zaangażowania, a przede wszystkim czasu. Dzięki temu nasi współpracownicy stają się świadkami naszych sukcesów, a i niekiedy najwierniejszymi przyjaciółmi. Tak było też z moją dziewczyną. Zaprzyjaźniła się ze swoją koleżanką zza biurka i to właśnie od niej pierwszy raz usłyszałem, z jakim problemem zmaga się E. Sam zaobserwowałem to specyficzne zachowanie dopiero w momencie, gdy zaczęliśmy spędzać ze sobą więcej czasu sam na sam. Nie jadła przy mnie w ogóle. Dokładnie tak samo zachowywała się w pracy, spędzając tam bardzo dużo czasu. Niekiedy dwukrotnie dłużej niż powinna.
Co czułeś?
Na początku dziwiło mnie to, że ona nie je. Jednak szybko zorientowałem się gdzie leży przyczyna. Utwierdził mnie w tym przyjazd karetki do naszego miejsca w pracy. To E. potrzebowała pomocy medycznej i nie była to jedyna taka sytuacja. Wtedy czułem największy strach. O nią, o jej zdrowie, o to, jaki wpływ będzie miało to na jej pozycję służbową – czy nie będzie miała problemów w pracy. Bałem się, jaki będzie tego koniec. Ponadto czułem bezsilność i niemoc.
Spotkałeś się wcześniej z tą chorobą? Jaka była Twoja wiedza na temat zaburzeń odżywiania?
Nigdy wcześniej nie poznałem nikogo, kto miałby takie problemy. Nie wiedziałem o zaburzeniach odżywiania nic, poza tym, że występują dwa – bulimia i anoreksja. Wiedziałem, że nie jest to choroba ciała, ale nie miałem świadomości jej przyczyn.
Jak próbowałeś pomóc?
Starałem się pomóc tak, jak potrafiłem. Z całą pewnością nie można było mnie wtedy odznaczyć medalem za cierpliwość. Byłem zdecydowany i dążyłem do tego, aby E. trafiła do lekarza i dała sobie pomóc. Na nasze szczęście to właśnie moja stanowczość pomogła zrobić jej pierwszy krok ku zdrowieniu. Była taka dzielna, a ja czuwałem cały czas zwłaszcza wtedy, gdy było źle.
Z jakimi emocjami się spotkałeś?
E. targały bardzo skrajne emocje. Od radości poprzez apatię do smutku oraz ogromnej złości. Nie sposób było, aby i mnie nie udzieliły się te stany. Nie zawsze wytrzymywałem, dużo się kłóciliśmy. Później, gdy zaczęła już terapię, płakała codziennie. A ja nie wiedziałem dlaczego.
Jak zmieniło się zachowanie E.?
Teraz możemy wspólnie cieszyć się zarówno jedzeniem, jak i gotowaniem. Nasze życie nadal bywa przepełnione smutkiem i łzami. Anoreksja pozostawiła także ślady na ciele, z którymi nadal się borykamy. Jednak teraz już mam świadomość, z czym walczymy i jest nam łatwiej.
Czy nadal się boisz?
Chyba nigdy nie przestanę. Wiem, że nie mogę być pewny tego, że E. nigdy nie spotka już to samo, co przeżyła. Zdaję sobie sprawę z tego, że choroba może powrócić. Ale jestem czujny i będę ją wspierał.
Co dało Ci spotkanie z anoreksją?
Zrozumiałem, że z tą chorobą można i trzeba walczyć. Nie można zostawiać osoby, która cierpi na anoreksję samej. Trzeba wspierać, rozmawiać i próbować zrozumieć. Niekiedy zagryźć zęby i starać się pomóc, z całych sił.